W dn. 20-28 sierpnia br. miał miejsce w naszym mieście Festiwal „Pieśń naszych korzeni”. Wzorem lat ubiegłych w Kolegiacie miały miejsce tradycyjne nabożeństwa oraz koncerty. Uczestników festiwalu odwiedził bp Stanisław Jamrozek, który sprawował Mszę św. oraz przewodniczył Nieszporom.
W tym miejscu chcemy podzielić się relacjami z koncertów w Kolegiacie, które ukazały się na łamach „Ruchu muzycznego”, a ich autorem jest Paweł Siechowicz.
25.08.2022 r. – Koncert chóru festiwalowego
Marcel Pérès poprowadził chór festiwalowy w programie, do którego impuls dała tragedia pożaru paryskiej katedry, przypominająca, że gmachy dusz są trwalsze od gmachów z kamienia i drewna. Podziwialiśmy cud techniki budowlanej doświadczonego architekta postawiony w pięć dni. W zapowiedzi koncertu Marius Peterson mówił, że jesteśmy na placu budowy dźwiękowej katedry. Śpiewacy zgromadzeni w Chórze Festiwalowym, młodzi i pełni zapału, rozpoczęli budowę, która z pewnością przyniesie wspaniałe efekty. Katedry nie powstają jednak z dnia na dzień. Każdy dzień warsztatowych przygotowań jest w takich okolicznościach na wagę złota i jeden więcej uczyniłby wzniesioną podczas koncertu konstrukcję mocniejszą i kunsztowniejszą (jak wiemy, tworzenie trwałych i samodzielnych światów zajmuje zwykle sześć pełnych dni, po których przychodzi czas na odpoczynek). Miałem szczęście wysłuchać tego koncertu w towarzystwie płomienia świecy reagującego na zmienne natężenie dobiegających nas dźwięków z wrażliwością, której mogłem się od niego uczyć. Italo Calvino upatrywał wzorców dla literatury w niewzruszonej strukturze kryształu i nieprzerwanie zmiennej kondycji płomienia. Wieczór ten zachowam we wspomnieniu jako muzykę płonącej świecy.
26.08.2022 r. – Pasja podkarpacka
W programie zatytułowanym „Pasja podkarpacka” członkowie Stowarzyszenia Muzyka Dawna w Jarosławiu, organizatorzy festiwalu, przedzierzgnęli się z cichych bohaterów doglądających niezliczonych, drobnych i większych spraw, z których składa się tworzenie i logistyka muzycznego przedsięwzięcia, w protagonistów zajmujących miejsce w światłach świec i reflektorów. Zaprosili nas do wiejskich kościołów Podkarpacia i południowej Polski, byśmy zasłuchali się w melodiach i tekstach śpiewów pasyjnych do niedawna funkcjonujących jeszcze w żywej tradycji parafii, w których zostały odnalezione przez Bartosza Gałązkę w czasie prowadzonych przez niego badań terenowych. Ponieważ podobne maniery śpiewu praktykują nadal starsi mieszkańcy mojej rodzinnej wsi Łączna (pow. skarżyski, woj. świętokrzyskie), przysłuchiwałem się podkarpackim wariantom znanych mi od dzieciństwa melodii z wielkim zainteresowaniem. Gdyby nie to, że głosy zespołu były młode, a jego odczucia tempa nie spowolniła jeszcze nieubłaganie starość, czułbym się jak u siebie w Kościele pw. Szymona i Judy Tadeusza, którego drewniane sklepienie budował podobno mój pradziadek. Słuchając tego koncertu, nie chciałem jednak uprawiać domorosłej komparatystyki etnomuzykologicznej. Pomyślałem, że byłoby ciekawie postawić się w pozycji Karola Szymanowskiego, który przyznawał (ze skruchą), że „śpiewane gdzieś w wiejskim kościółku Święty Boże czy ulubione moje Gorzkie żale, których każde słowo jest poetycko żywym organizmem dla mnie, stokroć silniej zawsze poruszały we mnie instynkt religijny, niż najkunsztowniejsza msza łacińska”. Aby się odpowiednio przygotować, odwiedziłem więc wcześniej przepiękny drewniany kościół w pobliskich Chłopicach ufundowany przez Jana III Sobieskiego na miejscu kapliczki upamiętniającej ukazanie się Matki Bożej na gruszy niejakiemu Mikołajowi Korniaktosowi, a w przemyskiej restauracji Cuda Wianki zamówiłem na deser tiramisu zdolne przywołać sycylijskie zachwyty polskiego kompozytora (co prawda tiramisu pochodzi z północnych Włoch, ale przy braku sycylijskich cannoli musiało wystarczyć). Tak przygotowany, słuchałem koncertu z zachwytem i rosnącym pragnieniem, by pasja organizatorów festiwalu do podtrzymywania tlącego się wciąż płomienia tradycji wiejskiego religijnego śpiewu złączyła się jeszcze kiedyś z wykonaniem Stabat Mater kompozytora-estety, który nie mógł oprzeć się urokowi sacrum wyczuwalnego w tych melodiach.